
Wskaźnik WIBOR powinien pokazywać za ile bank kupuje pieniądz. To cena po jakiej banki pożyczają sobie pieniądze. Tymczasem już od dekady pojawiają się głosy, że wskaźnik WIBOR jest archaiczny i nieaktualny. Jego rola jest istotna bo od jego wysokości zależy jaką ratę w danym miesiącu zapłacą kredytobiorcy. Po dodaniu do WIBORA marży banku, otrzymujemy oprocentowanie kredytu złotowego. Do metody ustalania WIBORU zastrzeżenia miała sama Unia Europejska, a obecnie ma i Komisja Nadzoru Finansowego. WIBOR nadal opiera się na deklaracjach banków po ile mogłyby pożyczać sobie pieniądze, choć właściwie tego nie robią od czasu kryzysu finansowego i upadku banku Lehman Brothers. Od tego czasu banki przestały pożyczać sobie wzajemnie pieniądze, stąd określenie tego kryzysu kryzysem zaufania.
W ustalaniu wskaźnika WIBOR bierze udział obecnie dziesięć banków: Bank Millennium, mBank, ING Bank, Deutsche Bank, PKO BP, Bank Pekao, Santander Bank, BGK, BNP Paribas, Bank Handlowy). To one przekazują dane wejściowe, które powinny odzwierciedlać koszt pozyskania pieniądza. Zgodnie z Rozporządzeniem BMR (pełna nazwa: Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/1011 z dnia 8 czerwca 2016 roku w sprawie indeksów stosowanych jako wskaźniki referencyjne w instrumentach finansowych i umowach finansowych lub do pomiaru wyników funduszu inwestycyjnego i zmieniające dyrektywy 2008/48/WE i 2014/17/UE oraz rozporządzenie (UE) nr 596/2014) wskaźniki powinny odzwierciedlać realne transakcje. Tymczasem transakcje te praktycznie nie występują. Pojawia się zatem pytanie jak WIBOR może obrazować koszt pieniądza, jeśli tych transakcji na rynku międzybankowym właściwie nie ma.
W ocenie niektórych prawników wskaźnik WIBOR, od którego zależy oprocentowanie milionów kredytów, jest sztucznie zawyżony i nie oddaje rzeczywistego kosztu, po jakim banki pozyskują finansowanie. Dodatkowo do WIBORA banki dodają stałą marżę, na której zarabiają. Pojawia się zatem pytanie czy banki nie zarabiają też i na WIBORZE przez to, że wskaźnik ten jest zawyżany. Czyli banki mogą zarabiać podwójnie i na marży i na różnicy między WIBOREM a rzeczywistym kosztem pozyskania pieniądza. Mamy tutaj do czynienia z sytuacją podobną do problemu spreadu i podwójnej waloryzacji w przypadku frankowiczów i umów indeksowanych CHF. Ta argumentacja potencjalnie otwiera kredytobiorcom pole do podważania w sądach stosowania wskaźnika WIBOR w umowach kredytowych.
Pod koniec lutego 2022 roku trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie pierwszy pozew klienta PKO BP w sprawie sposobu ustalania i wysokości WIBORU. Na jego rozpoznanie i wykształcenie się jednolitego orzecznictwa, poczekamy parę lat. Na pewno temat jest świeży i gorący. Wygląda więc na to, że po aferze frankowiczów, może pojawić się problem wiborowiczów.

Kinga Strychalska
Radca prawny
Photo by Christopher Bill on Unsplash

Na gruncie art. 49 ust. 1 i 2 ustawy o kredycie konsumenckim pojawiła się wątpliwość co do tego, czy konsument, spłacając wcześniej kredyt, nabywa uprawnienie do obniżenia wszystkich kosztów składających się na całkowity koszt kredytu, tzn. również tych, które nie są zależne od okresu obowiązywania umowy (np. prowizja za wykonanie jednorazowej czynności, takiej jak zawarcie umowy) czy też obniżenie to obejmuje wyłącznie koszty, które zależą od tego okresu, do których nie zalicza się kosztów takich jak wyżej wymieniona prowizja za wykonanie jednorazowej czynności, której wysokość od tego okresu nie zależy. Zatem zgodnie z drugim poglądem wcześniejsza spłata kredytu nie powodowałaby automatycznego obniżenia kosztów, które nie zależą od okresu obowiązywania umowy czyli właśnie prowizji banku za udzielenie kredytu.
Wyrok TSUE w kwestii zwrotu prowizji
W wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 11 września 2019 r., C-383/18, Lexitor Sp. z o.o. przeciwko Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej im. Franciszka Stefczyka, Santander Consumer Bank S.A. i mBank S.A. Trybunał uznał, że na gruncie przepisów unijnych prawo konsumenta do obniżenia całkowitego kosztu kredytu w przypadku jego wcześniejszej spłaty obejmuje wszystkie koszty, które zostały nałożone na konsumenta, w tym również koszty, których wysokość nie jest zależna od długości trwania umowy o kredyt. Tym samym Trybunał zakwestionował pogląd i odzwierciedlającą go praktykę rynkową, zgodnie z którymi w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu obniżenie całkowitego kosztu kredytu nie obejmuje kosztów, które nie dotyczą okresu obowiązywania umowy (np. prowizja).
Pomimo korzystnego dla kredytobiorców wyroku TSUE nie wszystkie banki oddają prowizję swoim klientom, którzy dokonali wcześniejszej spłaty kredytu.
Jak uzyskać zwrot prowizji bankowej za wcześniejszą spłatę kredytu?
Teoretycznie bank powinien samodzielnie rozliczyć i zwrócić należną kwotę w terminie 14 dni od wcześniejszej spłaty kredytu (art. 52 ustawy o kredycie konsumenckim), jednakże dzieje się tak niezmiernie rzadko. Dlatego też aby uzyskać zwrot prowizji, należy wystąpić z odpowiednim wnioskiem do banku.
Co powinien zawierać wniosek o zwrot prowizji?
Wniosek o zwrot prowizji powinien zawierać wszelkie dane konieczne do zidentyfikowania umowy kredytowej takie jak jej numer i datę zawarcia, dane banku, dane osobowe wnioskodawcy, numer rachunku bankowego, na który ma być przekazana kwota prowizji. We wniosku o zwrot prowizji należy również wyznaczyć bankowi odpowiedni czas na jej zwrot. Niestety, zdecydowana większość wniosków wystosowanych przez klientów jest odrzucana przez banki, które argumentują iż wyrok TSUE dotyczył jednego konkretnego przypadku, dlatego już na etapie sporządzania wniosku o zwrot prowizji warto skorzystać z profesjonalnej pomocy adwokata lub radcy prawnego przy jego sporządzaniu w celu zminimalizowania ryzyka odmowy zwrotu prowizji.
Reakcja banków na wyrok TSUE – czy chętnie zwracają prowizje?
Praktycznie każdy bank podchodzi do kwestii zwrotu prowizji w odmienny sposób. Niektóre banki zwracają prowizje jedynie w sytuacji, gdy spłata kredytu nastąpiła po dniu 11 września 2019 r., inne w wypadku, gdy kredyt został spłacony przed 11 września 2019 r. wymagają wystąpienia z wnioskiem o rozliczenie prowizji, a jeżeli po dacie wyroku TSUE – wtedy dokonują automatycznie zwrotu prowizji. Niektóre banki zwracają prowizję jedynie wobec zobowiązań zawartych po 11 września 2019 r. Jest to działanie nieuprawnione, gdyż wyrok TSUE wyraźnie wskazuje na to, że zwrot takiej opłaty przysługuje każdemu konsumentowi w przypadku kredytów zaciągniętych po dniu 18 grudnia 2011 r. tj. od wejścia w życie ustawy o kredycie konsumenckim. Dlatego już we wniosku o zwrot prowizji należy wskazać bankowi podstawę prawną żądania jej zwrotu. Dobrze jest również powołać się na orzecznictwo TSUE i SN w tej kwestii oraz wskazać, jakie jest stanowisko Rzecznika Finansowego i UOKiK.
Po otrzymaniu wniosku kredytobiorcy o zwrot prowizji bank ma 30 dni na jego rozpatrzenie, co gwarantuje m.in. ustawa z dnia 5 sierpnia 2015 o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym.
Czy można się odwołać od odmownej decyzji banku w kwestii zwrotu prowizji?
Często zdarza się, że banki odmawiają zwrotu prowizji, wskazując przykładowo, iż wyrok TSUE wiąże jedynie sąd, który złożył zapytanie do Trybunału. Jak należy postąpić w sytuacji, kiedy bank odmawia wypłacenia zwrotu prowizji? Odmowa banku wypłaty należnej prowizji nie zamyka konsumentowi drogi do dochodzenia jej zwrotu. W takim przypadku konsument ma prawo do złożenia reklamacji. Warto w takiej sytuacji powołać się na wspólne stanowisko polskich instytucji kontrolnych, do których należą Rzecznik Finansowy oraz UOKiK. Instytucje te zachęcają do składania wniosków o zwroty w licznych komunikatach na swoich stronach internetowych. Już w maju 2016 r. Rzecznik Finansowy przedstawił stanowisko, z którego wynika, że przepis art. 49 ust. 1 ustawy o kredycie konsumenckim należy rozumieć w ten sposób, że w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu konsumenckiego następuje obniżenie wszystkich kosztów takiego kredytu, niezależnie od ich charakteru i niezależnie od tego, kiedy koszty te zostały faktycznie poniesione przez kredytobiorcę. Stanowisko Rzecznika Finansowego w przedmiotowej kwestii zostało potwierdzone przez wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 11 września 2019 r. a następnie przez uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 12 grudnia 2019 r. (III CZP 45/19). Zgodnie z rzeczoną uchwałą SN, przewidziane w art. 49 ust. 1 ustawy o kredycie konsumenckim uprawnienie konsumenta do obniżenia całkowitego kosztu kredytu w przypadku jego spłaty w całości przed terminem określonym w umowie obejmuje także prowizję za udzielenie kredytu. Mając na uwadze powyższe, odmienna interpretacja w przedmiotowej kwestii przez banki jest nieuprawniona. Nie wszyscy kredytodawcy dostosowali swoje praktyki do stanu zgodnego z prawem i to pomimo wielokrotnych wystąpień Rzecznika Finansowego w indywidualnych sprawach konsumentów, dlatego w wielu przypadkach istnieje konieczność odwoływania się od odmownych decyzji banków.
Sprawa sądowa o zwrot prowizji w razie nieuwzględnienia reklamacji
Oczywiście zdarza się, że wystarczy poprawnie skonstruowany wniosek o zwrot prowizji, po którym bank przychyla się do żądania kredytobiorcy. Jeżeli jednak bank odmówi zwrotu prowizji wówczas należy, przed wszczęciem sprawy sądowej, złożyć reklamację. W razie nieuwzględnienia reklamacji przez bank, można zwrócić się do Rzecznika Finansowego o sporządzenie indywidualnej opinii. Warto wskazać, iż Rzecznik Finansowy nie zajmie się sprawą, jeżeli wcześniej nie zostanie złożona i załatwiona odmownie reklamacja. Należy zatem złożyć reklamację na niezgodne z prawem działania banku, a dopiero później jeżeli reklamacja nie zostanie uwzględniona, podjąć interwencję przed Rzecznikiem Finansowym lub skierować sprawę od razu do sądu. Banki oczywiście liczą na to, że większość klientów po nieuwzględnionej reklamacji nie pójdzie do sądu walczyć o swoje prawa i dlatego ciągle odrzucają tak wiele wniosków o zwrot prowizji oraz reklamacji, szczególnie tych wnoszonych samodzielnie przez konsumentów.
Zalety współpracy z profesjonalną kancelarią przy sprawach związanych ze zwrotem prowizji
Przepisy ustawy o kredycie konsumenckim oraz wyrok TSUE są na tyle jasne i jednoznaczne, że można śmiało stwierdzić, że konsumenci, którzy dochodzą zwrotu prowizji są przed sądem na wygranej pozycji. Jednak ponieważ w przypadku procesu sądowego po jednej stronie staje duża instytucja finansowa zatrudniająca całe rzesze prawników, a z drugiej klient indywidualny, warto skorzystać z pomocy kancelarii prawnej specjalizującej się w tego typu sprawach, aby nie popełnić błędów przy formułowaniu żądań pozwu, które mogą zaważyć na całym postępowaniu sądowym, jak również aby skutecznie odpierać zarzuty strony przeciwnej. Z całą pewnością bowiem instytucja finansowa występująca w postępowaniu sądowym będzie szukać wszelkich sposobów, aby uniknąć zwrotu prowizji.
Nasza kancelaria adwokatów i radców prawnych Jedliński, Bierecki i Wspólnicy posiada bogate doświadczenie w procesach sądowych, w których stronami postępowania są instytucje finansowe oraz konsumenci. Zapraszamy do skorzystania z naszych usług w sprawach o zwrot prowizji bankowych w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu.

Anna Zarzycka
Radca prawny

Kredyty frankowe stanowią od lat kość niezgody pomiędzy bankami a kredytobiorcami. Głównym ich problemem są oczywiście zapisy o indeksowaniu oraz zasady na jakich jest ono dokonywane. Spór ten został dostrzeżony za sprawą licznych pozwów przeciwko instytucjom bankowym, a sam temat przez lata budził wiele emocji. W połowie 2021 roku możemy jednak stwierdzić, że zbliżamy się powoli do finalnego rozwiązania tej problematycznej kwestii. Dokładnie 2 września br. ma zostać wydana uchwała Sądu Najwyższego, która ma stać się remedium dla 410 000 kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty mieszkaniowe rozliczane kursem franka. Długo wyczekiwana uchwała ma nieść odpowiedź dla tych poszukujących możliwości unieważnienia owych umów, jak i tych pragnących zawarcia ugody.
Naciski KNF na zawieranie ugód
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że w grudniu 2020 roku Komisja Nadzoru Finansowego zasugerowała bankom, aby te rozpoczęły proponowanie klientom atrakcyjnych warunków ugód oraz przedstawiło zasady, na których mogłyby być one zawierane. Celem tego działania miało być ochronienie sektora bankowości przed coraz większą liczbą przegranych w instytucjach sądowych oraz narażeniem na dodatkowe koszty. Pomysł KNF zakłada traktowanie frankowych kredytów mieszkaniowych w taki sposób, jakby od momentu ich udzielenia były one kredytami złotowymi oprocentowanymi według stopy procentowej, opartej na wskaźniku referencyjnym WIBOR 3M powiększonym o marżę. Przedstawiona propozycja obiektywnie jest bardzo atrakcyjna dla kredytobiorców. Kredytobiorcy przestaną być narażeni na ryzyko kursowe, a w zależności od okresu podpisania umowy frankowej, pozwoli to niektórym z nich na redukcję zobowiązania aż o 45%. Za negatywną zmianę można uznać jedynie oparcie oprocentowania o stawkę WIBOR zamiast dotychczasowego LIBOR. Wskaźnik ten jest mniej korzystny dla frankowiczów, jednak spoglądając na rozkład ciężaru poniesionych strat na ugodzie, można uznać to za i tak dość hojną ofertę. W tym miejscu warto przypomnieć o problemie stawki LIBOR, która zgodnie z informacją z 27.07.2017 r. opublikowaną przez ówczesnego przewodniczącego Brytyjskiego Urzędu Nadzoru Finansowego, nie będzie publikowana po 2021 r. Póki co nie opublikowano również żadnych wytycznych dotyczących zastąpienia owego wskaźnika, co tworzy atmosferę napięcia i niepewności na rynku. Dodatkowo orzecznictwo sądów ukierunkowało się w stronę tezy, że oprocentowanie w umowie kredytu należy do essentialia negotii (warunków istotnych umowy) będących również zgodnie z art. 69 ust.1 Ustawy Prawo Bankowe obligatoryjnym elementem umowy kredytu. Powyższe okoliczności tworzą dla banków sporą ilość problemów do rozwiązania jednak kredytobiorcy próbujący wykazać przesłanki nieważności umowy mogą poszukiwać tutaj okazji.
PKO BP pierwszy do kompromisu
Spoglądając na raporty wychodzące ze spółek, nie powinno dziwić, że PKO Bank Polski S.A. jako pierwszy wystąpił z szeregu i postanowił wyciągnąć rękę do swoich konsumentów. Bazując na opracowaniu podanym na stronie „Bankier.pl”, wartość portfela kredytów mieszkaniowych opartych na szwajcarskiej walucie na dzień 30.09.2019 roku wynosiła aż 26,04 miliarda złotych co przy uwzględnieniu kapitalizacji spółki w powyższej dacie (49,15 mld zł) stanowiło aż 52,98% (sic!) jej wyceny. Z łatwością można wyobrazić sobie więc skalę możliwych strat w przypadku dalszego niekorzystnego dla banków orzecznictwa sądów. Dlatego też pragnąc załagodzić czyhające niebezpieczeństwo Rada Nadzorcza PKO BP S.A. pod koniec maja 2021 roku jednogłośnie zaakceptowała przedstawione przez KNF zasady zawierania ugód dotyczących kredytów frankowych. Jest to niezwykle postępowa decyzja jednak należy pamiętać, że to do zarządu banku należy ostatni głos ustalający datę rozpoczęcia zawierania ugód oraz przesłanki według, których ustalana będzie kolejność zawierania ugody z bankiem.
Wnioskując z wypowiedzi prezesa PKO BP Zbigniewa Jagiełły, pewnym póki co jest to, że to klienci będą musieli sami składać wnioski o zawarcie ugody oraz że zawierane one będą przed wyrokiem sądu. W części spraw możliwym będzie również wszczęcie mediacji przy udziale Sądu Polubownego przy Komisji Nadzoru Finansowego. Wniosek o taką mediację będzie można złożyć za pośrednictwem bankowości elektronicznej iPKO, gdy oferta ugód zostanie już udostępniona w pełnej skali.
Kwestia sprawiedliwości pomiędzy kredytobiorcami
Ugoda z bankiem może u niektórych budzić wątpliwości co do sprawiedliwości całego przedsięwzięcia w stosunku do właścicieli kredytów w złotówkach. Osobiście uważałbym te obawy za niezasadne bowiem ugody mają na celu przywrócenie harmonii a nie przechylenie szali korzyści finansowych w przeciwną skrajność. Organy państwowe konstruowały projekt ugody starając się nie faworyzować żadnej ze stron odrzucając skrajne pomysły.
Krzysztof Biernat
Photo by Claudio Schwarz on Unsplash

W czwartek 3 października 2019 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu wydał długo oczekiwany wyrok w sprawie kredytów frankowych i zdecydowanie należy stwierdzić, iż jest on po myśli kredytobiorców. Podstawową tezą orzeczenia jest stwierdzenie, że „zawarte w umowach kredytu indeksowanego do waluty obcej nieuczciwe warunki umowy dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnymi polskiego prawa cywilnego”. Co za tym idzie, kredytobiorcy mogą podważyć umowę kredytu, jeżeli zawiera ona tzw. klauzule abuzywne (tj. niedozwolone), a nawet domagać się jej anulowania. W przypadku, gdy umowa zostanie unieważniona na strony zostaje nałożony obowiązek zwrotu wzajemnych świadczeń. Jest to wyjątkowo dobra wiadomość dla konsumentów. W tym miejscu szczególnie należy zwrócić uwagę na terminy przedawnienia roszczeń. Hipotetycznie zakładając, klienci mogą bowiem domagać się zwrotu środków wpłaconych przez ostatnie 10 lat. Do umów zawartych przez konsumentów przed zmianą Kodeksu Cywilnego z 2018 roku stosujemy bowiem 10-letni termin przedawnienia. Po zmianie natomiast jest to 6 lat. Oczywiście wówczas bank również posiada roszczenie o zwrot wypłaconego konsumentowi kapitału, jednak w tym przypadku roszczenie to przedawnia się już z upływem 3 lat, bank jest bowiem podmiotem prowadzącym działalność gospodarczą, stąd też jego roszczenia względem kredytobiorcy przedawniają się z 3-letnim kresem przedawnienia. Trzeba jednak pamiętać, że do rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia musi wystąpić wymagalność roszczenia. Warto również przy tym zaznaczyć, że z chwilą gdy następuje rozwiązanie zobowiązania umownego można dochodzić usunięcia z księgi wieczystej zabezpieczenia tego zobowiązania w postaci hipoteki. Nieruchomość przestaje być wówczas obciążona. Trybunał uważa, że po usunięciu klauzul abuzywnych kredyt byłby denominowany w PLN, lecz jego oprocentowanie pozostałoby w walucie obcej, a to zdaniem Trybunału jest niezgodne z polskim prawem. Ostateczną decyzję w przedmiocie ważności danego kredytu będą jednak miały polskie sądy.
W oparciu o wspomniany wyrok oraz panujące obecnie na rynku finansowym nastroje można wyróżnić 3 hipotetyczne scenariusze rozwiązania problemu kredytów indeksowanych do waluty obcej. Będą one jednak zależne od tego, jaka linia orzecznicza zostanie przyjęta przez polskie sądy.
Pierwsze założenie przewiduje, że kredyty frankowe zostaną rozwiązane, w konsekwencji czego banki oddadzą klientom raty, a klienci bankom kapitał, który stanowił wartość pierwotną kredytu hipotecznego (w PLN). Wówczas jednak banki będą najprawdopodobniej wymagały od klientów zapłaty za korzystanie z kapitału celem pomniejszenia swojej straty. Według przeliczeń specjalistów takie rozwiązanie może kosztować sektor bankowy około 42 mld złotych.
Inny, korzystniejszy dla banków scenariusz zakłada, że sądy stwierdzą ważność kredytów frankowych po usunięciu z nich klauzul abuzywnych. Takie rozwiązanie wiązałoby się z przewalutowaniem kredytu po takim samym kursie w jakim był udzielany oraz oprocentowanie go stawką LIBOR.
Najbardziej niekorzystnym dla banków scenariuszem jest całkowite anulowanie kredytów, a przy tym brak jakichkolwiek rekompensat od klientów z tytułu korzystania z kapitału. W takiej sytuacji banki zwrócą klientom wszystkie raty, klienci natomiast zwrócą bankom jedynie pierwotną wartość kredytu, ale przed deprecjacją PLN. Szacuje się, że takie rozwiązanie przyniesie bankom stratę w wysokości nawet 85 mld złotych.
Należy jednak pamiętać, że to z jakim scenariuszem faktycznie będziemy mieli do czynienia zależy przede wszystkim od tego jaką linię orzeczniczą obiorą polskie sądy. Niemniej jednak z całą stanowczością trzeba przyznać, że po wyroku TSUE klienci banków znaleźli się w zdecydowanie lepszej sytuacji niż było to dotychczas. Poza tym sam Trybunał podaje pewien drogowskaz sądom wskazując, że decydujący zawsze powinien być interes kredytobiorcy.
Pierwszy wyrok w sprawie kredytu frankowego w uzasadnieniu którego Sąd powołał się na wyrok Trybunału, zapadł 8-go października. W orzeczeniu Sąd wskazał, iż zawarte w umowie klauzule niedozwolone nie wiążą konsumentów. Samej umowy jednak nie unieważnił. Przyjął on, że strony umowy były i są związane treścią umowy, jaka pozostała po usunięciu klauzul. Klienci banku w obecnej sytuacji są zatem zobowiązani do zwrotu kapitału w ratach w polskiej walucie według stopy LIBOR dla CHF, czyli niższej od złotowej. Zdaniem pełnomocnika frankowiczów w przypadku takiego zakończenia sporu jego klienci oszczędzą łącznie około 100 tysięcy złotych.
Podsumowując, należy stwierdzić, że omawiany wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej choć nie zmienia bezpośrednio sytuacji indywidualnego kredytobiorcy to jednak otworzył drogę przynajmniej do przewalutowania kredytów frankowych. Jest to zatem niewątpliwie korzystny wyrok dla klientów polskich banków. Nasza kancelaria odnotowuje zdecydowany wzrost spraw związanych z kredytami frankowymi. Naszym zdaniem na rynku finansowym nastąpił pewnego rodzaju przełom dla osób zmagających się ze spłatą uciążliwego kredytu indeksowanego. Zaznaczamy także, że wyrok TSUE jest na tyle ogólnym wskazaniem, iż można go stosować również przy umowach kredytów w walucie innej niż frank szwajcarski. Co więcej, również zdaniem Rzecznika Finansowego Aleksandry Wiktorow wyrok ten powinien zmobilizować osoby, które do tej pory nie podejmowały żadnych działań związanych ze swoją umową. Słusznie również wskazuje, że im większa skala nowych pozwów i reklamacji, tym większa szansa na to, że banki stworzą racjonalne i korzystne dla swoich klientów propozycje ugodowe.
Piotr Ciszewski
Prawnik

Z całą stanowczością można stwierdzić, że w okresie ostatnich trzech miesięcy nastąpiło apogeum w kwestii spraw dotyczących kredytów frankowych. Zgodnie z udostępnionymi przez Związek Banków Polskich danymi od początku października do sądów wpłynęło około 1,5 – 2 tysiące spraw. Należy jednocześnie podkreślić, że te informacje pochodzą od banków przy czym nie wszystkie banki takie dane raportują. Oznacza to zatem, iż rzeczywista ilość pozwów może być jeszcze większa.
Niewątpliwie przełomowy wyrok TSUE był głównym bodźcem dla rzeszy kredytobiorców, aby spróbować swoich sił przeciwko bankom. Kolejny asumpt do działania stanowiły również kampanie kancelarii odszkodowawczych i prawniczych zachęcające do zainicjowania grupowej batalii przeciwko bankom. Niemniej jednak warto pamiętać, że wyrok TSUE choć tak ważny, stanowi jedynie wskazówkę dla polskich sądów, które teraz muszą same wypracować własną linię orzeczniczą.
Dotychczasowe orzecznictwo zapadało pomyślnie dla banków. Od początku 2017 roku zapadło bowiem aż 1019 prawomocnych wyroków na ich korzyść, a jedynie 117 na korzyść kredytobiorców. W tej chwili można zauważyć zdecydowane odwrócenie proporcji. Coraz więcej wyroków ma pozytywne skutki dla klientów banków. Na nic zdała się również narracja pewnych siebie banków wskazujących, iż absurdem jest aby osoby, które ich zdaniem sumarycznie i tak płacą mniej za kredyty niż inni kredytobiorcy były stawiane w uprzywilejowanej pozycji. Przedstawiciele banków przekonywali również, że w przypadku unieważnień umów kredytowych będą żądali od klientów zapłaty wynagrodzenia za korzystanie z przekazanego im kapitału. Coraz więcej wyroków wydawanych po wejściu w życie wyroku Trybunału pokazuje jednak, że dobra passa pożyczkodawców zaczyna dobiegać końca.
Mimo, iż obecnie sądy radykalnie zmieniły swój pogląd na sprawy dotyczące kredytów frankowych, to jednak nie unieważniają w pełni zawartych umów walutowych. Istotnie, argumenty zawarte w orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE wpłynęły na sąd polskie przez co te coraz częściej orzekają o abuzywności zawartych w umowach klauzul. Niejednorodne są jednak wnioski jakie sądy z tego faktu wywodzą.
Pomimo tego, że początkowo faktycznie unieważniono kilka umów frankowych to jednak sądy skłaniają się bardziej ku ich podtrzymywaniu usuwając z nich jedynie klauzule niedozwolone. W większości takich przypadków sądy w ten sposób „odfrankowiały” kredyty zastępując je stawką oprocentowania LIBOR aktualną na dzień zawierania umowy. Co ważne, takie rozstrzygnięcia sporów mają swoje uzasadnienie w orzeczeniu Sądu Najwyższego potwierdzającego, że można stosować mechanizm konwersji kredytu walutowego na kredyt w PLN.
Niestety, takie wyroki również nie stanowią jednolitej linii orzeczniczej. Postanowieniem z dnia 18 września (sygnatura V CSK 152/19, SSN Waldemar Pawlak) Sąd Najwyższy stwierdził, iż usunięcie z umowy klauzul waloryzacyjnych nie jest jednoznaczne z przekształceniem kredytu na złotówkowy ze stawką oprocentowania LIBOR. Wskazał, iż istnieje również inna możliwość uzupełnienia umowy. Jako jedną z możliwych opcji podaje zastąpienie aktualnego kursu, średnim kursem NBP zgodnie z art. 358 §2 k.c.
Sąd stwierdził, że przekształcanie umów wprowadzając do nich stawkę LIBOR wypacza sens oraz cel umów kredytowych tworząc z nich praktycznie nieoprocentowane kredyty. To natomiast zdaniem SN stanowiłoby nierówne traktowanie konsumentów zaciągających kredyty w złotówkach, których oprocentowanie po stawce WIBOR jest znacznie wyższe. Z jednej strony zatem sąd nie twierdzi, że umowy kredytowe „frankowiczów” nie są wadliwe, z drugiej jednak strony wskazuje, iż źle dobrane rozwiązanie może prowadzić nie do wyrównania, lecz uprzywilejowania pozycji określonej grupy kredytobiorców.
Biorąc pod uwagę powyższe rozważania trudno jest jednoznacznie określić kierunek, w którym ostatecznie dążyć będzie linia orzecznicza polskich sądów. Na ten moment kamień milowy stanowił wyrok TSUE, który w pewnym zakresie odwrócił sytuację kredytobiorców. Od chwili jego wejścia w życie „frankowicze” zaczęli coraz częściej odnosić zwycięstwo w swojej batalii z bankami, choć jednak nie ma wątpliwości co do wadliwości umów, to nadal brak jest jednego uniwersalnego rozwiązania istniejących sporów.
Piotr Ciszewski
Prawnik